MARYJA WYCHOWAWCZYNIĄ

Wrześniowe Nabożeństwo Fatimskie przypadło w trwającym akurat VIII Tygodniu Wychowania Chrześcijańskiego obchodzonym pod hasłem „W poszukiwaniu drogi”. Uczestnicy nabożeństwa wpatrywali się w Maryję, która w Objawieniach Fatimskich także wychowywała nas przez swoje Orędzia. Wychowuje i dziś, wskazując nam drogę pokuty i nawrócenia. Czuwanie modlitewne prowadziła Wspólnota Domowego Kościoła, która wraz Ks. Dariuszem była odpowiedzialna za całość Nabożeństwa

Bóg nie bał się powierzyć nas opiece Maryi, ponieważ tajemnica Jej metody wychowania polega na tym, że Ona najpierw sama poddała się wychowaniu przez Boga, dała się prowadzić Słowu Bożemu, dosłownie całkowicie Mu się podporządkowując, bo przecież Wcielone Słowo – Syn Boży przyjął Ciało z Maryi Dziewicy.

 

Ona również poszukiwała Słowa, poszukiwała swojego Syna i odnalazła Go w świątyni. To Ewangeliczne wydarzenie stało się kanwą, na której oparte było Nabożeństwo Fatimskie. W homilii podczas Mszy świętej Ks. Dariusz zwrócił uwagę na to, że słowa Jezusa skierowane do Maryi i Józefa w świątyni mogą sugerować, że nie On się zagubił, ale że to Oni zagubili Jezusa. Myląc się w domysłach, że Jezus jest obecny między pielgrzymami, nie spodziewali się, że odnajdą Go w świątyni – w domu Ojca. Maryja nieustannie w swoim życiu poddawała się wychowawczemu kształtowaniu przez Słowo wypowiadane przez Jezusa. Nieustannie zatem w świetle Słowa Bożego weryfikowała się Jej wiara i Jej więź z Bogiem. Jej wiara w zetknięciu z Jezusem cały czas ewoluowała, nie była i nie mogła być statyczna. I Słowa Jezusa, nawet jeśli ich wtedy nie rozumiała, były na tyle ważne, że zachowywała je i rozważała w sercu. Taka postawa daje nam do zrozumienia, że słowa Jezusa nie były dla Niej dziecinadą rozkapryszonego i rozpieszczonego dwunastolatka. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że miała wpływ na kształtowanie człowieczeństwa swojego Syna. Ewangelia sugeruje, że wychowywała Go w duchu głębokim zakorzenieniu w zwyczajach wiary i pobożności żydowskiej. Jednak zdziwiła się, że Jezus został w świątyni, do której przecież Żydzi tak bardzo licznie pielgrzymowali. W tym całym wydarzeniu mogą dostrzec siebie zarówno rodzice, nauczyciele, wychowawcy, wszyscy odpowiedzialni za duchowy rozwój dzieci i młodzieży. Aby być dobrymi wychowawcami w życiu duchowym swoich dzieci, najpierw sami muszą być, tak jak Maryja, dobrymi wychowankami Jezusa, wsłuchanymi w Jego słowo, by w pielgrzymce nie zagubić Go przez własne domysły i pomysły; by nie zagubić drogi do Niego, szukając Go wszędzie, ale nie w domu Ojca, nie w Kościele. O to łatwo zwłaszcza np. przy obecnej komercjalizacji spotkania z Jezusem w Pierwszej Komunii świętej. Ten kto nie jest wsłuchany w Jezusa, w Jego Słowo, kto nie ma głębokiej wiary, ślizga się po religijnej płyciźnie i na drodze wiary wprowadzi swoje dziecko na mieliznę fałszywych poglądów i postaw religijnych. Nic więc dziwnego, że po Pierwszej Komunii świętej, niecały rok po tak pięknym wydarzeniu, zostają jedynie piękne wspomnienia utrwalone na płycie i fotografiach, bez żywego kontaktu z Jezusem, który pozostaje w świątyni i czeka, aż zostanie znaleziony ponownie, często po długim czasie zapomnienia i nieobecności dzieci i rodziców na Mszy św. niedzielnej. On chce być zabrany przez rodziców z tej świątyni i zaprowadzony do rodziny. Po to się poddaje i staje się posłuszny pod postacią chleba, bo chce być mieszkańcem rodzin, a nie rzadkim gościem. Okazuje się, że czasem głęboka więź z Jezusem zostaje odnaleziona przez młodych, gdy wchodzą do wspólnoty oazowej. Jednak – jak wynika z doświadczenia – mogą być niezrozumiani nawet przez swoich wierzących i praktykujących rodziców, którzy uważają, że to szaleństwo siedzieć tyle czasu w kościele czy na spotkaniu Oazy. Jezus też był niezrozumiany, Maryja i Józef nie rozumieli Jego pytania, Jego wyjaśnień. Ci, którzy Go ludzku wychowywali do bliskości z Bogiem w świątyni, nie rozumieli, dlaczego w świątyni pozostał. Sporo rodziców tez nie rozumie. Dużą rolę w życiu młodego nierozumianego przez bliskich człowieka pragnącego głębokiej więzi z Jezusem, może odegrać wspólnota np. Oazowa czy inna. Zauważmy w Ewangelii obecność tej wspólnoty uczonych w Piśmie przy Jezusie, On im zadawał pytania. Rozmawiał. To ważne. Płytka więź z Jezusem daje o sobie znać także podczas ślubów, gdy w samej świątyni można zagubić i nie znaleźć Jezusa, tylko dlatego, że się Go zasłoni kiczowatym, słodkim klimacikiem stworzonym przez np. świeczki na drodze procesji, które – jak podpowiada doświadczenie – grożą czasem podpaleniem ławek i nie mają w ogóle żadnej wymowy liturgicznej, przez tanią ckliwość sączącą się z wyciskającej łzy melodii znanej ze Shreka owiniętej jedynie w pobożnościowe słowa wątpliwej jakości poetyckiej. I tak zostaje pusty słodki klimacik, ale bez Jezusa, który ma być w centrum życia małżonków i rodzącej się rodziny. Dlatego dziś szczególnie podczas czuwania, będziemy medytować to wydarzenie ze świątyni, by z Maryi brać przykład co to znaczy być wychowywanym przez Jezusa by potem wychowywać to znaczy wskazywać właściwą drogę tym, którzy jej poszukują.

Procesja światła przeszła ulicami: Salezjańska, Konarskiego, Wyspiańskiego, Orzeszkowej i Złota. Figurę Matki Bożej Fatimskiej nieśli: I – Żywy Różaniec, II – Kręgi Kościoła Domowego, III – Odnowa w Duchu Świętym, IV – Młodzież oazowa, , V – Lektorzy.

Na zakończenie Nabożeństwa Ksiądz Proboszcz dziękował wszystkim za uczestnictwo.